niedziela, 19 marca 2017

9 miesięcy kreowania życia | podsumowanie ciąży



Jak widać moja ciąża dobiega końca.
Przyznam, że był to szalony, a zarazem niesamowity okres.
Tyle zmian, nowych emocji oraz doświadczeń, każdy trymestr był inny. Moje symptomy były jak najbardziej książkowe - co wyczytałam, od razu pasowało do tego, co w danym momencie przeżywał mój organizm. Dziś postaram się opisać moje doświadczenia oraz emocje w tym wyjątkowym okresie, jak sobie radzić w niektórych sytuacjach oraz moje ulubione momenty.
Zaczynamy! :)





PIERWSZY TRYMESTR.
Wiele przyszłych mam twierdzi, że wiedzało, że jest w ciąży i przyznam, że ze mną było tak samo. Mimo, że zrobiłam test dwa dni wcześniej bez oczekiwanego rezultatu, to miałam to dziwne przeczucie tego dnia..i test wyszedł pozytywny. Co poczułam ? Nie do końca wierzyłam, byłam w szoku oraz niesamowity przypływ szczęścia. Pierwszy okres ciąży był dla mnie najgorszy. Miałam okropne nudności, byłam wiecznie zmęczona, a na koniec doszły wymioty - mieszanka najgorszego. W tym okresię, przeklinałam dzień w którym zaszłam w ciążę :) z niecierpliwością wyczekiwałam kiedy to najgorsze przejdzie..
W pierwszym trymestrze jadłam dużo owoców, miałam ogromną ochotę na makaron oraz piłam dużo wody, tak sama z siebie. Próbowałam się dobrze odżywiać, choć przyznam, że mój styl życia nie wymagał żadnych kluczowych zmian.
W 12 tygodniu mieliśmy pierwszy skan i przyznam, że w pierwszej sekundzie kiedy zobaczyłam tą naszą małą kruszynke, zapomniałam o tych nocach nad toaletą, o płaczach i przeklinaniu losu i zrozumiałam, że każda sekunda była tego warta.

14 Tydzień.

Zdjęcie z pierwszego USG.


DRUGI TRYMESTR.
Mój ulubiony okres w ciąży. W 20 tygodniu mieliśmy kolejne USG i wtedy dowiedzieliśmy się, że będzie to dziewczynka. Nudności i wymioty dawno za nami, jeszcze nie mamy brzuszka na początku, nabieramy tego ciążowego uroku, ja, szczerze, przez pierwszy okres drugiego trymestru czułam się jakbym nie była w ciąży. Najpiękniejszy moment to z pewnością są pierwsze, odczuwalne ruchy dziecka. Coś magicznego, nabieramy wtedy świadomości, że jest tam życie, które sami stworzyliśmy. Drugi kluczowy moment to kiedy nasz partner pierwszy raz poczuje maleństwo, wyraz ich twarzy, to szczeście, coś nie do opisania. Drugi trymest był PRAWIE idelny, jedyną rzeczą, która męczyła mnie przez kilka tygodni była zgaga i to okropna zgaga. Na to pomagały tabletki Rennie oraz kakao.
Innym pięknym aspektem był brzuszek, który z dnia na dzień zaczynał się zaokrąglać. Czułam coraz więcej ruchów naszego maleństwa, zaczeliśmy śledzić jej rutyne, kiedy kopie najbardziej, a kiedy ucina sobie drzemki. Przyznam, że martwiłam się kiedy przez dłuższy okres nie dawała znaku życia, a ten wyczekiwany ruch przynosił mi ogromną ulgę :)

21 Tydzień.

Zdjęcie z drugiego USG.

20 Tydzień.

24 Tydzień.
27 Tydzień.

26 Tydzień.
TRZECI TRYMESTR.
Ostatni okres mojej podróży. Wtedy to mój brzuch zaczął rosnąć w ekspresowym tempie :) z każdym dniem wydawał się coraz wiekszy, najobszerniejsze ubrania wydawały się coraz ciaśniejsze :)
Miałam coraz wiecej wizyt u położnej, która monitorowała ruchy, bicie serca jaki i wielkość brzucha. Moje ruchy zaczeły być coraz bardziej ograniczone, wstawanie sprawiało mi coraz wiecej trudnosci, a nocne akrobacje naszej córy nie pozwalały mi spać. Pozatym wszystkim czułam się dobrze, momentami byłam tylko lekko zmęczona oraz brakowało mi tchu po przejściu paru stopni na schodach. Ruchy dziecka stawały się coraz silniejsze, już nie były to pojedyńcze kopanie, tylko mój brzuch wydawał się falować przy każdym ruchu. Uwielbialiśmy przyglądać się tym wariacjom, wtedy też zrozumiałąm, jak bardzo będę tesknić za tym brzuszkiem. Ogólne czułam się dobrze, wróciła zgaga, ale nie tak intensywna jak w drugim trymestrze. Słabo spałam, ciężko było się wygodnie ułożyć, bolały mnie biodra. Ale byłam dzielna i próbowałam nie narzekać za wiele..
Data porodu się zbliżała, a tu zero oznak, zero bólu, zero skurczy, nic. To czekanie było najgorsze, już modliłam się o te skurcze i o to żeby się w końcu zaczeło, bo już byliśmy zmęczeni i wraz z mężem już chceliśmy ją pooznać...
i miało się zacząć 5 marca, a nie zaczęło się...

29 Tydzień.
29 Tydzień.

31 Tydzień.
34 Tydzień.
36 Tydzień.
37 Tydzień.

39 Tydzień. 

40 Tydzień.
PORÓD.
11 marca o godzinie 11:00 przyjechaliśmy do szpitala na wywołanie porodu, bo już było 6 dni po a tu zero oznak, położne mówiły, że to może potrwać 2-3 dni bla bla bla, a matce zaczęły się skurcze parę godzin później tego samego dnia, i co robić? Przeć czy nie?  Położna mówi 'nie' bo to nie prawdziwy skurcz bla bla bla, a ja, że 'chyba żartujesz, ja czuję, że rodze!!'
No i wysłali mnie na porodówke, skurcze miałam okropne, ale ponoć tak jest przy wywołanym porodzie, ale jak już zaczęłam przeć to udało mi się jakoś przetrwać ból :) 
i 3 godziny późnej o 22:40 urodziłam najpiękniejszą istotkę na świecie!
Emilia Willow Parr 
I nasze życie zmieniło się na zawsze.

Teraz kiedy to wspominam Emilia ma już 7 dni, uczymy się siebie każdego dnia, uczymy się karmić, co jest nie lada wyzwaniem, uczymy się rozpoznawać różne rodzaje płaczu, budzimy się przy każdym najmniejszym jej ruchu oraz dźwięku. 
Wciąż dochodzę do siebie po porodzie, ale każde jej spojrzenie i uśmieszek dodaje mi skrzydeł i energię na kolejną nie przesłaną noc :)
Z dnia na dzień stałam się rodzicem i do końca życia mam coś o co będę musiała się troszczyć oraz uczyć jak być dobrym człowiekiem. Już teraz dni uciekają jak szalone, 7 dni temu dałam życie mojej córce, która obudziła nie znane nam dotąd uczucie rodzicielskiej miłości
jest to inny rodzaj miłości
nie do nauczenia, ona po prostu rodzi wraz z narodzinami dziecka













6 komentarzy:

  1. Kochamy naszą gwiazdeczke❤❤❤

    OdpowiedzUsuń
  2. Piekny post.. sie wzruszylam. Teraz najciezsza czesc macierzynstwa- bycie najlepszym rodzicem :) dacie rade :* dla mnie i tak juz jestescie idealni! A mala jest przesliczna- po cioci❤

    OdpowiedzUsuń
  3. Ale śliczna dzidzia. Gratuluję

    OdpowiedzUsuń
  4. Gratulacje :) To jedyne w swoim rodzaju uczucie, miłość do tej małej istotki :) Mój Syn za dwa tygodnie kończy roczek, a jego narodziny wspominam jakby to było wczoraj, czas tak szybko leci :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, czas leci okropnie szybko, a ja chcę żeby ona została taka malutka na zawsze 😊 sto latek dla twojego synka :*

      Usuń